gorki – 20.03.2009

w ostatnim czasie jakoś dziwnie prześladuje mnie gorki. napierw zupełnie spotanicznie wypożyczyłam z biblioteki jego „matkę” (gorki to wielka biała plama na mojej znajomości literatury rosyjskiej…). trudno uwierzyć, że ta książka była napisana w 1906 roku, długo przed rewolucją. jeśli pominąć komunistyczny sentymentalizm i sztampowość, naprawdę świetnie się to czyta! gorki chyba trafnie opisał różne typy rewolucjonistów: część z nich chciała przede wszystkim edukować lud pracujący, inni chcieli od razu walczyć za lud, zostawiając jego edukację na później, jeszcze inni gotowi byli po trupach iść ku świetlanej przyszłości komunizmu, uznając wojnę za konieczną cenę, jaką trzeba zapłacić.

sam gorki był gorącym komunistą: zbierał fundusze na cele rewolucji, w swoich pismach podżegał do walki z caratem, był więziony w twierdzy pietropawłowskiej. jednak kiedy przyszło co do czego, okazał się mało prawomyślnym bolszewikiem. przerażało go „azjatyckie” barbarzyństwo chłopów i robotników rosyjskich, którzy nagle zawładnęli moskwą i piotrogradem. gdy po rewolucji październikowej proletariackie tłumy plądrowały dwory, muzea i biblioteki, gorki organizował spośród znajomej inteligencji straże przed budynkami, które miały bronić zbiorów przed szabrownikami. schronienie u niego znajdowali młodzi poeci, artyści, prowadził zbiórki pieniędzy dla biedujących twórców (m.in. szostakowicza), interweniował na samej górze o paszporty (na wyjazd aleksandra błoka), o pomoc finansową, w sprawie aresztowanych itd. w ostrych słowach wypowiadał się przeciwko dyktaturze motłochu, a lenina nazywał „myślącą gilotyną”. lenin kilkakrotnie sugerował gorkiemu, że jego nerwy i zdrowie są wyraźnie nadwyrężone i czas, aby odpoczął gdzieś za granicą. gorki wyjechał więc na capri, gdzie mieszkał przez siedem lat, dopóki stalin (już  po śmierci lenina) nie uznał, że pisarz będzie mu bardziej potrzebny na miejscu.

rozpętała się wielka kampania społeczna, która mogłaby nosić kryptonim „gorki, wróć!”. pisarz otrzymywał setki listów od robotników radzieckich, wzywających go do powrotu do ojczyzny. gorki domyślał się, że jego korespondecja jest nadzorowana przez gpu (później nkwd) i to ona stoi za całą kampanią. do przyjaciół pisał, że na jeden swój list otrzymuje dwadzieścia odpowiedzi. (wszystkie te ciekawostki podaję za niesamowitą książką westermana „inżynierowie dusz”) tak czy inaczej w 1928 roku gorki wraca w glorii i chwale do związku radzieckiego. moje pierwsze wspomnienie z moskwy sprzed kilku lat wiąże się właśnie z tym wydarzeniem. kiedy wyszliśmy z dworca białoruskiego, pani julia pietrowna opowiadała nam, że właśnie tędy, z dworca białoruskiego i dalej ulicą twerską, wiwatujący tłum niosł gorkiego na ramionach, wznosząc okrzyki na jego cześć. ulica twerska wkrótce została przemianowana na ulicę gorkiego, a on sam stał się pierwszym pisarzem związku radzieckiego, jego twarzą, piórem i autorytetem.

największym przewinieniem gorkiego był jego pean na cześć systemu łagrowego i ich resocjalizującej i umoralniającej roli. w 1929 roku odwiedził on wyspy sołowieckie, na których na terenie dawnego klasztoru znajdował się najstarszy bodajże obóz pracy. przygotowania do wizyty pisarza na wyspie zaczęły się kilka miesięcy wcześniej: parkową alejkę wysadzono świerkami, pośród których spacerowali odkarmieni, schludnie ubrani więźniowie. zaprezentowano mu sterylny szpital, wzorcową komunistyczną bibliotekę; nie więzienne barki, ale niemalże pensjonat. innymi słowy, oprowadzano gorkiego po potiomkinowskim więzieniu. jest anegdota, że więźniowie, chcac dać pisarzowi znać, że coś jest nie tak, czytali gazety trzymając je do góry nogami. gorki ponoć podszedł do jednego z nich i bez słowa odwrócił jego gazetę. jak zawsze w podobnych przypadkach, nie wiadomo, czy anegdota jest prawdziwa, jak i nie wiadomo, czy gorki nabrał się na tą propagandową maskaradę. jeśli nie, czy pean, który napisał wynikał z oportunizmu czy ze strachu?

w nagrodę za lojalność stalin podarował gorkiemu dom – słynną willę wybudowaną w stylu art nouveau, która przed rewolucją należała do bogatego moskiewskiego kupca. szczególnie piękna jest wymalowana w irysy fasada. wewnątrz podobno nic nie zmieniło się od śmierci gorkiego. niestety w czasie naszej ostatniej wizyty w moskwie dom-muziej byl zakryt z powodu remontu. w domu tym często odwiedzał gorkiego stalin. w nim też gorki zmarł w 1936 roku, gdy łaskawość stalina skończyła się. gorki najprawdopodobniej został otruty. w trakcie stalinowskich czystek o otrucie oskarżono ówczesnego szefa nkwd, jagodę. jednak niektórzy twierdzą, że w śmierć gorkiego mógł być zamieszany również sam stalin. mimo to właśnie stalin we własnej osobie pomagał nieść trumnę pisarza w trakcie pogrzebu. jak na pierwszego pisarza związku radzieckiego przystało, gorki pochowany został pod murami kremla.

DSCF4332

wielki, nie wielki, mi gorki i tak najbardziej kojarzy się ze słodkim wspomnieniem wieniczki jerefiejewa z „moskwy – pietuszek”:

„- A po co w ogóle baby żyją na świecie?

Zapanowało znaczące milczenie. Każdy myślał swoje albo też wszyscy pomyśleli o tym samym, nie wiem.

– A po to, żeby je uszanować. Co powiedział Maksym Gorki na wyspie Capri? „Sprawdzianem każdej cywilizacji jest sposób traktowania kobiety”. Toteż na przykład ja: przychodzę do pietuszkowskiej spółdzielni. Mam ze sobą trzydzieści sztuk szkła. Powiadam: „Szefowa!” Głosem melancholijnym i przepitym mówię: „Szefowa, dziurawiec proszę…” I wiem przecież, że przepłaciłem prawie rubla: trzy sześćdziesiąt minus dwa sześćdziesiąt dwa. Szkoda. Ona patrzy na mnie: wydać temu chamowi resztę czy nie wydać? A ja patrzę na nią: wyda mi to ścierwo resztę czy nie wyda? Chociaż nie; w tym momencie patrzę nie na nią, tylko przez nią na wskroś, w siną dal. I cóż się zjawia przed moim bezmyślnymi oczami? Zjawia się wyspa Capri. Rosną różne agawy i tamaryszki, a pod nimi siedzi Maksym Gorki i z białych spodni sterczą mu włochate nogi. Siedzi i grozi mi palcem: „Nie bierz reszty! Nie bierz reszty!” Mrugam do niego w sensie: nie będzie nic do żarcia. „Wypić wypiję, a czym przegryzę?”

A on: „To nic, Wieniu, pocierp trochę. A jeśli chcesz żreć, to nie pij”. Więc odchodzę, nie biorąc reszty. Zły jestem, jasna rzecz. Myślę: „Sprawdzian!” „Cywilizacji!” „Ech, Maksymie Gorki, ech ty, Gorki Maksymie, czyś był schlany, czy zgłupiałeś, żeby na tej swojej Capri wykombinować coś takiego? Tobie dobrze, będziesz tam żreć swoje agawy, a ja co mam żreć…?”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: