producentom karmy dla kotów możemy śmiać się w nos! nie wiem, czy to z naszym kotem coś nie tak, że jest wiecznie nienajedzony i wchłonie w siebie absolutnie wszystko? czy może po prostu zdrową żywność wegetariańską przedkłada on nad sztuczną karmę wielce specjalistyczną. lista jego wyczynów jest długa:
– asystując mi przyrobieniu gołąbków podjadał ciągle gotowaną kapustę, zupełnie nie zauważając leżącego obok mielonego mięsa…
– kiedy ostatnio mieliłam ziemniaki na kluski śląskie, dałam lesiowi suchej karmy, żeby nie musieć wyciągać ciągle jego pyska z miski. udawał, że jest zajęty jedzeniem swoich sucharków dopóki na sekundę nie odwróciłam się od stołu. wówczas nastąpiła błyskawiczna akcja: porzucił swoją karmę w piździet, złapał w zęby całego ziemniaka i zwiał z nim do pokoju pod fotel! widać takie są kocie priorytety…
– nie dalej jak w piątek, kiedy wychodziłam rano do pracy, na kuchence stał garnek z zimną botwinką. kiedy jakiś czas później maciek wszedł do kuchni, zastał tam prawdziwy armagedon: kot w najlepsze chłeptał sobie botwinkę z garnka, a cała kuchnia była zachlapana zupą: szafki, stół, podłoga, nawet taborety. sam lesio też wyglądał nie lepiej – jakby zanurzył w zupie cały pysk, aż po oczy! później mył się rozkosznie przez 20 minut.
– co jakiś czas znajdujemy – najczęściej na podłodze – masło, które jest dziwnie …obłe. niechybny znak, że zostało namiętnie wylizane przez kota. skubaniec nauczył się otwierać nawet pudełka od margaryny!!
– a oto największy koci przysmak – kapusta kiszona:
a może po prostu wszystko, co upolowane, ukradzione, wygrzebane jest zwyczajnie smaczniejsze? 🙂
Skomentuj