amazonia, czyli borsuki na tropie

nie jest łatwo pisać o amazonii. bogactwo tematów przytłacza równie mocno jak bogactwo tamtejszego życia. można pisać o ekologii, można o polityce; można w konwencji zdobywcy nieznanych lądów (jak to przedzieraliśmy się przez gąszcz trujących roślin, a spocone twarze ocieraliśmy skórą jaguara), można w konwencji polskiej (jak ze szwagrem złapaliśmy forfitera). my po prostu opowiemy wam o zwierzętach, jakie spotkaliśmy w amazonii. bo to dla nich tam pojechaliśmy.

nie jesteśmy przyrodnikami ani profesjonalnymi fotografami, wybaczcie więc nieostre zdjęcia i niefachowe opisy. w naszej relacji na FB pisałam, że jesteśmy zepsuci przez filmy przyrodnicze i zdjęcia w „national georgraphic”, na których widzimy zwierzęta z bliska, możemy podziwiać grę kolorów na skrzydłach papugi, kły ariranii pożerającej rybę, cętki na skórze jaguara. tymczasem prawda jest taka, że jeśli w ogóle uda nam się dojrzeć jakieś zwierzę, najczęściej jest ono zaledwie małą plamką na horyzoncie.

jednak w dżungli zmysł wzroku powinien zejść na dalszy plan: dżungli nie poznaje się wzrokiem, ale słuchem. jest zbyt gęsto, a korony drzew są zbyt wysoko, żeby coś dostrzec. arkady fidler pisał nawet, że amazońska selwa ma dwa piętra: jedno na ziemi, a drugie hen wysoko, w koronach drzew, których z ziemi często nawet nie widzimy. przeglądanie atlasu ptaków selwy jest zajęciem równie fascynującym, co frustrującym. mamy na przykład kilka stron zielono-brązowych kolibrów albo kilkanaście gatunków niewielkich zielonych papug. niektóre z nich nie różnią się absolutnie niczym, jeśli chodzi o rozmiar czy upierzenie. jednak śpiewają w całkiem różny sposób i to przez śpiew należy je rozpoznawać. dlatego co jakiś czas na znak przewodnika zastygaliśmy w bezruchu (sykając na dzieci) – nie szukaj wzrokiem, ale słuchaj.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

druga lekcja, jaką odebraliśmy na początku pierwszej wycieczki była następująca: w dżungli niebezpieczne są nie duże, ale małe rzeczy. nie jaguar, nie anakonda, ale mrówki, kolce, parzące rośliny. dlatego stąpaj ostrożnie i niczego nie dotykaj. nie było łatwo zapanować nad dzieciakami, które odruchowo chwytały każdą gałązkę, zbierały patyki, opierały się o pnie drzew.

na tym nieostrym zdjęciu jest najbardziej niebezpieczne zwierzę amazonii:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

to bullet ant, po hiszpańsku hormiga veinticuatro, czyli „mrówka 24-godzinna”, bo tyle trwa ból po jej ukąszeniu. a jest ono ponoć bardziej bolesne niż ukąszenie jakiegokolwiek węża, pająka czy skorpiona. pewien badacz bólu opisał go jako „chodzenie po rozżarzonych węglach z gwoździami wbitymi w pięty”. przy tym ukąszenie tej mrówki może być naprawdę niebezpieczne: może powodować halucynacje, duszności, a nawet śmierć.

indiańscy chłopcy byli (są?) poddawani rytualnemu „nakłuwaniu” przez te mrówki: między 10 a 15 rokiem życia co dwa miesiące przyjmowali po 50 ukąszeń, dzięki czemu stawali się odporni nie tylko na jad mrówek, ale też na wszystkie inne insekty selwy. drastyczne, ale zapewne konieczne, bo trudno wyobrazić sobie indianina, który w czasie polowania co chwila odganiałby się od komarów albo drapał.

hoacyn

niesamowity ptak, który jako jedyny w swoim gatunku przetrwał od epoki dinozaurów! faktycznie, wygląda niczym archeopteryks z czubem piór na głowie, niebieską twarzą i czerwonymi oczami. jest również jedynym ptakiem, który żywi się wyłącznie liśćmi. przez to jego mięso jest tak śmierdzące, że nic ani nikt na niego nie poluje. i dlatego przetrwał! 🙂

hoacyny gniazda budują nad samą wodą. w razie zagrożenia młode zeskakują do wody, a dzięki specjalnym pazurom na skrzydłach są w stanie wspiąć się z powrotem do gniazda. u dorosłych hoacynów pazury zanikają, a one same tracą umiejętność pływania i nurkowania. te wszystkie osobliwości hoacynów brzmią zupełnie niewiarygodnie. mieliśmy szczęście, bo mogliśmy je obserwować stosunkowo z bliska, więc zaświadczam: one naprawdę istnieją! 🙂

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

antbird, czyli mrowiniec czarny

wcale nie żywi się mrówkami, na co wskazywałaby jego nazwa, ale za nimi podąża. arkady fiedler pięknie pisał o mrówkach (ecitonach), które zwartymi szeregami idą przez dżunglę. ucieka przed nimi w popłochu wszystko, co żyje: ptaki, gryzonie, owady, pająki. z tego właśnie korzysta mrowiniec, który poluje na larwy i owady, próbujące uciec przed mrówkami.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

kleszczojad wielki

piękny ptak z rodziny kukułek. kleszczojady nie podrzucają – jak nasze kukułki – jajek innym ptakom, ale budują wielkie gniazda, nawet dla kilkunastu osobników, w których wspólnie wysiadują jaja. co dzień zmieniają się i wysiadują inne jajo – jak w jakiejś hipisowskiej komunie. jednak kiedy pisklę już się wykluje, uznają je za swoje i opiekują się już tylko tym jednym.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

oropendola, czyli kacykowiec

mam ogromny żal, że nie mamy ani jednego dobrego zdjęcia oropendoli, ale przede wszystkim, że nie udało nam się nagrać ich śpiewu. bo to on towarzyszył nam przez cały pobyt w tapiche. kacykowce to ładne, czarne ptaki z żółtym ogonem, kształtem i wielkością przypominające nasze sroki. swoje długie, wiszące gniazda budują albo na samotnie stojących drzewach albo na drzewach, na których jest gniazdo os, albo w pobliżu osad ludzkich. to wszystko ma chronić je przed małpami, które będą próbowały wybierać z gniazd jaja ptaków. w zeszłym roku oropendole miały gniazda na drzewie nad „naszą” kuchnią. w tym roku przeniosły się trochę dalej, nad brzeg rzeki. co roku bowiem samce zrzucają stare gniazda i w czasie gdy samice budują nowe, siedzą na gałęzi i śpiewają… ale śpiewają zupełnie niesamowicie! wydają z siebie nieziemskie, jakby komputerowe dźwięki. nie przypomina to świergotu żadnego innego ptaka i przez dłuższy czas nie mogłam w ogóle „zaskoczyć”, że ten dżwięk mogą wydawać właśnie ptaki. karinie przypominał on z kolei odgłos kapania wody, więc oropendole nazywała „plumkającymi ptakami”.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

kacyk żółtosterny

bardzo do nich podobne są kacyki żółtosterne. latają one mniej więcej w promieniu 5 km i „przynoszą” z dżungli różne dźwięki. dzięki temu można dowiedzieć się, jakie inne zwierzęta mieszkają w okolicy. siedzieliśmy w łodzi i nawet naszym niewprawnym uchem byliśmy w stanie rozpoznać, jak kacyk naśladuje odgłosy żaby, małp i innych ptaków.

w peruwiańskich opowieściach kacyk pojawia się jako paucarcillo – młody chłopak, ubrany zawsze w czarne spodnie i źółtą bluzę, który nadmiernie lubił plotkować. pewnego razu obmawiał starszą kobietę, która okazała się przebraną czarodziejką. za karę zamieniła go w głośnego, „rozplotkowanego” ptaka. pojawienie się kacykowca zwiastuje nadejście dobrych wiadomości.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

małpy

na terenie rezerwatu tapiche żyje kilka rodzajów małp, m.in. dwa gatunki sajmiri (squirrel monkey), tamaryny, kapucynki, wyjce, uakari, saki. większe małpy żyją daleko od brzegu rzeki i nie jest łatwo do nich podejść. codziennie słyszeliśmy niesamowity ryk wyjców, który przypominał nam wyścigi motocrossowe. są one jednak bardzo płochliwe i gdy tylko zbliżaliśmy się, momentalnie cichły i wchodziły wyżej na drzewa. nie widzieliśmy ich, ale doskonale je czuliśmy – śmierdzą z daleka niczym koński gnój!

bliżej brzegów rzeki żyją natomiast mniejsze małpki i te widzieliśmy kilkakrotnie:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
sajmiri
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
marmozety to najmniejsze małpki na świecie. kulka futra, która mogłaby zmieścić się w dłoni.

pewnego dnia znaleźliśmy zrzucone na ziemię gniazdo os. przewodnik opowiadał, że małpy starają się strącić gniazdo z drzewa, siedząc w bezpiecznej odległości i rzucając w nie patykami. kiedy gniazdo spadnie na ziemię, osy uciekają, a wtedy małpy spokojnie wyjadają z niego larwy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

kajman czarny

maleńkiego kajmana spotkaliśmy w lagunie, o której pisałam w poprzednim wpisie (tej, do której wolontariusze rezerwatu wypuszczają żółwiki). w ogóle nie reagował na naszą obecność, więc mogliśmy obserwować go przez dłuższy czas z bardzo bliska. przewodnik ocenił, że – mimo że taki mały – ma około czterech lat. dorosłe kajmany mogą dorastać do 6 metrów długości, choć ze względu na kłusownictwo praktycznie nie widuje się tak dużych osobników.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

i cała reszta menażerii:

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
żyjące w amazonii delfiny szare i różowe widzieliśmy wielokrotnie i za każdym razem wywoływało to prawdziwy entuzjazm. niestety nie jest łatwo zrobić dobre zdjęcie delfinowi, bo kiedy wyskakuje z wody jest już za późno na łapanie aparatu… 🙂
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
zimorodek
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
tukan
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
kondor królewski to drugi po kondorze andyjskim największy ptak peru. mieliśmy szczęście, bo widzieliśmy go dwukrotnie – raz w locie, raz przyglądającego nam się z gałęzi.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
skrzydłoszpon rogaty, czyli horned screamer. nazwa angielska bardzo adekwatna, bo przez pierwsze dwa dni słyszeliśmy jego głośne krzyki, zanim objawił nam się w całej okazałości, z charakterystycznym piórkiem na głowie.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
ary zawsze robią wrażenie. tu z kolei polska nazwa jest dużo bardziej trafna niż angielskie macaw. wyobraźcie sobie bandę siedzących na drzewie wielkich ptaków, wydzierających się „arrraaa! arrraaa!”
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
dwukrotnie wyruszaliśmy na poszukiwanie leniwca. tu udało się złapać na jednym zdjęciu leniwca trójpalczastego (siedzi tyłem, przytulony do drzewa; pomarańczowa plama na plecach sugeruje, że to samiec) i sępnika różowogłowego. więcej o „naszym” leniwcu pisałam na FB.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
spittlebug, czyli plujący robak. malutki robak, który wókół siebie wytwarza klejącą, białą pianę, która działa jak lep na owady. innym wytłumaczeniem jest to, że piana ma chronić larwę owada przed wyschnięciem i drapieżnikami.

***

to na koniec jeszcze o drzewach. na zdjęciu poniżej walking palm, czyli palma chodząca. tak, ona naprawdę chodzi! chcąc przesunąć się w stronę bardziej nasłonecznionego miejsca, palma z jednej strony odrzuca odnogi (właściwie: korzenie) i wypuszcza je z drugiej. z jednej strony korzenie usychają i następnie odpadają, a z drugiej strony wyrastają nowe, które stopniowo zakorzeniają się i przejmują ciężar drzewa. biorąc pod uwagę szaloną wegetację w amazonii, cały proces zapewne nie trwa długo. na zdjęciu widać, że odnogi mają swoje odnogi, które czasem mają jeszcze swoje odnogi. czasem te korzenie palmy były tak wysokie, że mogliśmy swobodnie wejść do środka niczym do tipi.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

ta potężna ściana za nami to …fikus. u nas roślina doniczkowa, w selwie dorasta do kilkudziesięciu metrów wysokości. fikusy są olbrzymie, a ich pień układa się promieniście niczym gwiazda. w jednym takim „załomie” spokojnie można by rozbić namiot.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

przewodnik opowiadał, że kora fikusa jest stosowana jako środek na przeczyszczenie. miejscowe dzieci mają często pasożyty w układzie pokarmowym. kiedy skończą siedem lat, podaje im się jakiś napar z kory fikusa, który powoduje silne przeczyszczenie (tak silne, że młodsze dzieci mogłbyby tego nie przeżyć). dzięki temu organizm dziecka nie tylko oczyszcza się z pasożytów, ale też uodparnia sie na nie na przyszłość. również chore zwierzęta instynktownie skubią korę fikusa, żeby się przeczyścić.

bibliografia:

IMG_20200303_211657 (768x1024)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: