maciuś i karolka w klasztorze – 07.03.2009

„O godzinie czwartej Lewin z bijącym sercem wysiadł z dorożki przed Ogrodem Zoologicznym i poszedł ścieżką ku torowi saneczkowemu i ślizgawce, wiedząc na pewno, że zastanie tam Kitty, ponieważ widział przed bramą karetę Szczerbackich.

Był jasny, mroźny dzień. Przy wjeździe stały rzędy karet, sanek, dorożek, żandarmów. U wejścia i na oczyszczonych dróżkach, pomiędzy domkami w stylu rosyjskim, o belkach szczytowych wycinanych w deseń, roiło się od dobrze ubranych ludzi; w jaskrawym słońcu połyskiwały kapelusze. Stare kędzierzawe brzozy, o gałęziach uginających się pod śniegiem, zdawały się przybrane w nowe uroczyste szaty.

Lewin szedł dróżką w stronę ślizgawki i mówił sobie: „Nie trzeba się denerwować, trzeba sie uspokoić. O co chodzi? Czego chcesz? Milcz, głupie” – tak przemawiał do swego serca. Im bardziej usiłował zapanować nad sobą, tym bardziej brakło mu tchu. Po drodze spotkał go znajomy i zawołał na niego; Lewin go nawet nie poznał. Podszedł do toru, gdzie szczękały łańcuchy ustawianych i wciąganych saneczek, które z łoskotem leciały w dół, i gdzie rozlegały się wesołe okrzyki. Przeszedł jeszcze parę kroków, zobaczył przed sobą ślizgawkę i natychmiast wśród tumu ślizgających się rozpoznał Kitty.

Strach i radość, które ogarnęły jego serce, zwiastowały mu jej obecność. Kitty stała na przeciwległym końcu ślizgawki, rozmawiając z jakąś panią. Zdawało się, że nie było nic szczególnego ani w jej stroju, ani w postawie, Lewin wszakże rozpoznał ją w tym tłumie z taką łatwością, jak poznaje się różę wśród pokrzyw… Oświetlała wszystko. Była uśmiechem, który opromieniał wszystko dookoła. „Czyż doprawdy wolno mi zejść tam, na lód, zbliżyć się do niej?” – pomyślał. Miejsce, gdzie stała, wydawało się Lewinowi niedostępne i święte i była chwila, że omal nie odszedł, taki ogarnął go lęk. Musiał się opanować i wytłumaczyć sobie, że przecie Kitty otaczają rozmaitego rodzaju ludzie, że przecie i on mógł przyjść tutaj tylko po to, żeby się ślizgać. Zszedł na dół starając się nie patrzeć na nią zbyt długo, jak nie patrzy się na słońce. Al nawet nie patrząc na nią widział ją, jak widzi się na słońce.

W tym dniu tygodnia i o tej właśnie porze na ślizgawce zwykły zbierać się osoby należące do tego samego kółka i znające się nawzajem. Byli tu i zawołani mistrzowie łyżew, popisujący się swą sztuką, i tacy, którzy dopiero uczyli się jazdy trzymając się fotelików, początkujący o nieśmiałych i niezgrabnych ruchach, i mali chłopcy, i starzy ludzie zażywający ślizgawki dla higieny. Wszyscy wydali się Lewinowi wybranymi szczęśliwcami, ponieważ byli tu, w pobliżu Kity, a tymczasem wszyscy wyprzedzali ją, doganiali i nawet rozmawiali z nią całkiem obojętnie lub zupełnie niezależnie od niej bawili się ochoczo, korzystając z doskonałego lodu i pogody.”

a któż to ślizga się tak swobodnie i uroczo? kitty? nie, to karolka! a któż to patrzy na nią tak czule przez obiektyw aparatu? czyżby sam lewin? nie, to maciuś!!

DSCF4222

już prawie wiosna, a ja wciąż wspominam zimę. pierwszego dnia roku, odespawszy trochę noworoczne szaleństwa 😉 na placu czerwonym, wybraliśmy się na spacer do klasztoru nowodziewiczego. miejsce zaiste niezwykłe: potężny klasztor położony malowniczo nad stawem, wśród zieleni, z dala od miejskiego zgiełku i brzydoty. na polach pod murami klasztoru znajdowała się dawniej najpopularniejsza śligawka XIX-wiecznej moskwy. sam tołstoj ślizgał się ponoć tutaj, gdy mieszkał w pobliskich chamownikach i tutaj kazał konstantemu lewinowi obserwować jego przyszłą żonę, kitty („anna karenina”).

klasztor nowodziewiczy został wybudowany w 1523 roku dla uczczenia zdobycia smoleńska przez moskiewiskich kniaziów. nazwa podobno pochodzi od miejsca, w którym dawniej tatarzy kupowali najpiękniejsze rosyjskie dziewice, aby je następnie odsprzedawać do wschodnich haremów. ale tak naprawdę nigdzie nie udało mi się tej informacji potwierdzić, więc traktuję ją jako sensację z przewodnika, dla rozbudzenia niezdrowej ciekawości. najważniejszą i najpiękniejszą budowlą kompleksu klasztornego jest sobór smoleński, wzorowany na kremlowskim soborze zaśnięcia matki boskiej. piękna, klasyczna budowla zwieńczona jest pięcioma błyszczącymi z daleka kopułami. sam sobór otwarty jest niestety tylko w sezonie letnim. mogliśmy więc podziwiać go jedynie z zewnątrz. w środku znajduje się piękny ponoć ikonostas ufundowany przez siostrę piotra I, zofię, a także grób jej oraz żony piotra, jewdokii (o obu poniżej). w podziemiach znajduje się krypta z grobami szlachetnie urodzonych.

inną charakterystyczną budowlą jest wybudowana pod koniec XVII wieku, szcześciokondygnacyjna dzwonnica. bardzo smukła, wysoka na 72 metry, była najwyższą budowlą w ówczesnej moskwie po kremlowskiej dzwonnicy iwana wielkiego (ukaz carski zabraniał budowania wyższych budowli). jednak zbudowana z czerwonej cegły, jedynie z białymi zdobieniami, na tle pozostałych białych budynków robi niestety wrażenie trochę obdrapanej.

DSCF4428

klasztor nowodziewiczy – jak sama nazwa wskazuje, był klasztorem żeńskim. przebywały w nim w izolacji kobiety z bogatych domów – część dobrowolnie, a część pod przymusem. jedną z nich była zofia aleksiejewna, siostra piotra wielkiego i regentka w czasie jego małoletniości, która uczyniła klasztor swoją drugą rezydencją. żądna władzy zofia uparcie dążyła do tego, aby sama zostać carycą, w czym wspierały ją wierne pułki strzelców. po wielu latach, po kolejnym krwawo stłumionym powstaniu strzelców, piotr uwięził ją w klasztorze, a na przeciwko okien jej celi powiesił – ku przestrodze – przywódców powstania. obraz ilji repina przedstawiający tą scenę i pozieleniałą z przerażenia zofię widzieliśmy w trietiakowce:

Sofiarepin

drugą osobą, która za sprawą piotra I znalazła się w klasztorze była jego pierwsza żona, jewdokia łopuchina. małżeństwo zaaranżowała matka piotra, natalia naryszkina, pragnąc, aby w ten sposób młody, ale już rozpustny car troszkę się ustatkował. płonne nadzieję. piotra szybko zaczęła nudzić zrzędliwa jewdokia, denerwowała go jej pobożność. po kilku latach odebrał jej więc syna i wysłał do klasztoru w suzdalu, próbując zmusić, aby przyjęła śluby zakonne. dopiero wiele lat po śmierci piotra jewdokia wróciła do moskwy i zamieszkała właśnie w klasztorze nowodziewiczym, w budynku, który dziś znany jest jako jewdokinskij korpus.

klasztor jest budowlą warowną, otaczają go wysokie mury i szereg wieżyczek strażniczych. wycofujące się z moskwy w 1812 roku wojska napoleońskie chciały wysadzić klasztor w powietrze. zapobiegła temu – jak każe legenda – jedna z mniszek, która zamoczyła lont prowadzący do piwnic, gdzie były beczki z prochem. po dojściu bolszewików do władzy klasztor zamknięto, a główny sobór jeszcze w 1926 roku przekształcono w muzeum wyzwolenia kobiet, a później w muzeum sztuki. w 1994 roku klasztor rekonsekrowano i wróciły do niego mniszki. kilka lat temu cały kompleks został wpisany na listę światowego dziedzictwa unesco.

DSCF4427

w murach klasztornych znajduje się słynny cmentarz nowodziewiczy: najpierw miejsce pochówku bogatych pobożnych rosjan, później miejsce pochówku dzielnych bolszewików, a jeszcze później – radzieckiej wierchuszki, dla której zabrakło miejsca pod murami kremla. i tak, są tutaj pochowani bracia trietiakowowie, kupcy moskiewscy, którzy założyli słynną moskwieską galerię; są wielcy poeci, pisarze i artyści: czechow, gogol, bułkahow, stanisławski, szostakowicz, prokofiew, eisenstein. najbardziej podobał nam się pomnik nagrobny majakowskiego:

DSCF4437

w murach wokół cmentarza są umieszczone dużo mniej reprezentacyjne urny z prochami. większość tabliczek, obok imienia nazwiska i nazwiska zmarłego, podaje dumnie: „był członkiem wkp(b)”, „brał udział w walce o związek radziecki”, „walczył w wojnie ojczyźnianej” itd. jest wreszcie cała galeria radzieckiej wierchuszki: mołotow, mikojan, druga żona stalina, nadieżda alliłujewa. wreszcie jest i chruszczow ze słynnym czarno-białym nagrobkiem, który ma rzekomo odzwierciedlać dobre i złe ceny jego charakteru. pani przewodnik przy nas tłumaczyła grupie zwiedzających, że to prawdziwa ironia losu, że miejsce chruszczowa jest pod kremlem, a wot tak, próbuje się go wymazać z historii…

DSCF4440

nie widzieliśmy niestety grobu raisy gobaczowej, którą michaił gorbaczow kochał ponoć bardziej niż związek radziecki (i dlatego związek radziecki skończył, jak skończył), ani grobu borysa jelcyna, który wódkę kochał bardziej niż federację rosyjską (i dlatego sam skończył, jak skończył), ani wielu  wielu innych…

i klasztor, i cmentarz nowodziewiczy to niesamowite świadectwa kultury rosyjskiej (i radzieckiej). niestety w dniu, kiedy zwiedzaliśmy klasztor było tak zimno, byliśmy tak zmarznięci, że zupełnie nie mieliśmy ochoty na dłuższy spacer. pobieżnie obejrzeliśmy sam klasztor, a potem szybko przebiegaliśmy między grobami i zgrabiałymi rękoma cykaliśmy z obowiązku pamiątkowe zdjęcia. a szkoda, bo pewnie warto poświęcić na sam klasztor cały dzień, pospacerować wzdłuż murów, pokontemplować cerkwie, poślizgać się dłużej po zamarzniętym stawku, poczytać tabliczki nagrobne i wyszukiwać perełki takie, jak ta:

DSCF4438

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: