dziś rano przeżyliśmy prawdziwe chwile grozy!!! kot wyskoczył przez okno!!
w ostatecznej fazie remontu szafę przesunęliśmy pod samo okno, a obok niej postawiliśmy łóżko. kot oczywiście namiętnie wskakuje na szafę z parapetu albo z łóżka i ogląda świat z góry. kilka razy zauważyliśmy, jak łapą próbuje zaczepić uchylone okno. dziś, nosząc w tą i z powrotem książki, kątem oka złapałam przerażającą scenę: kot desperacko próbuje pazurami wdrapać się na górę okna, ale po zewnętrznej stronie!!! momentalnie miałam przed oczami najczarniejsze wizje. po sekundzie paniki (mojej), maciek próbował złapać lesia za łapę od góry – przez lufcik. jednak kot obsunął się na parapet i przylgnął wystraszony do rogu. w tym czasie otworzyłam drugie okno i przyciągnęłam go za łapę do siebie. ufff, ale były nerwy!
strasznie mnie rozczula, że z tego naszego kota taki łobuz. ma swój charakterek, nie jest jakąś kocią ciamajdą, ale prawdziwym kocim urwisem. no i na pewno nie można się z nim nudzić! ale tym wyczynem przeszedł samego siebie!! kocia nauka od razu poszła w las. jak tylko zeskoczył na podłogę, próbował – chyba z nerwów – pogryźć maćka w łydkę, a potem położył się na podłodze i dyszał jak parowóz. ale już po godzinie był z powrotem na szafie i łapą próbował sięgnąć okna…
a teraz, wieczorem siedzimy przy lampce wina i wznosimy kolejne toasty za cudowne ocalenie.
Skomentuj