maciuś i karolka w krainie fallusów – 17.12.2007

pamiętam, że kapadocja przywitała nas granatowo-fioletowym niebem i piękną, pełna tęcza rozpiętą ponad dziesiątkami kosmicznych kominów, jaskiń i księżycowych wzgórz porzeźbionych przez naturę i ludzi w najdziwniejsze formy i kształty. po zwiedzaniu dwóch niesamowitych podziemnych miast (o których innym razem), dobiliśmy do najsłyniejszej w kapadocji, doliny goreme. sama wioska göreme w całości nastawiona jest na turystów, gdyż jest to najlepsza baza wypadowa na całą kapadocję. jednak pomimo moich najgorszych obaw, nie było tam przesadnego tłoku ani atmosfery cepelii. ponadto jeśli komuś odpowiada „zwiedzanie” tatr z zakopanego, może się również cieszyć kapadocja nie wystawiajac nosa spoza göreme. są tu chyba setki pensjonatów, w których za naprawdę niewielkie pieniądze można się przespać w pokoju wydrążonym w skale, z widokiem na cala doline! taki widok mieliśmy z naszego tarasu w pierwszy wieczór:

2007_0902turcja10479

po upojnej nocy w jaskini następnego dnia rano ruszyliśmy w teren. „göreme open air museum” jest na pewno najsłynniejszym miejscem w regionie: pod wejście do muzeum podjeżdżają dziesiątki autokarów z turystami z antalii, wysadzają ich na godzinne obowiązkowe zwiedzanie z przydzielonym kaowcem, a po godzinie odbierają ich i zawożą z powrotem na plażę. poszlismy tam rano, jednak nie udalo nam sie uniknac tlumow. nie cierpie tego rodzaju turystyki i zawsze staraliśmy się omijać podobne miejsca szerokim łukiem. ma to jednak tą dobrą stronę, że poza muzeum göreme cała kapadocja jest pusta! spacerowaliśmy po niesamowitych, ksieżycowych dolinach, które widokami na glowe przebijały göreme, nie spotykając nawet żywej duszy! ludzkie lenistwo nie zna granic!

muzeum göreme trzeba jednak „odbębnić”! na niewielkiej przestrzeni skupionych jest około trzydziestu kościołów wydrążonych w skale. był to niegdyś duży kompleks klasztorny, budowany w okresie od IX do XI wieku, a więc już po okresie sporów ikonoklastycznych. część kościółków pokryta jest wewnątrz naprawdę pięknymi freskami, część natomiast wymazana czerwoną ochrą jakby ręką dziecka. najbardziej rozbawił nas rysunek robaka, jaki pojawił się w kilku miejscach. nasz przewodnik wyjaśnił jednak w tej kwestii niewiele: insekt musiał mieć dawniej jakiś symboliczne lub magiczne znaczenie, które jednak nie przetrwało do naszych czasów. nie wiadomo więc, skąd wziął się robak!

2007_0902turcja10495.jpga

inna ciekawostka, to święty onufry, którego portret znajduje się w innym kościele. był to pustelnik żyjący na przełomie IV i V wieku na egipskiej pustyni. żywił się jedynie daktylami, a za okrycie służyła mu jedynie opaska z liści. według legendy, świety onufry w przeszłości był kobietą, przy tym bardzo urodziwą i rozpustną. kiedy nawróciła się, prosiła boga o oddalenie od niej pożądliwych spojrzeń mężczyzn. jej życzenie zosto spełnione w ten sposób, że wyrosła jej broda. dlatego też transgenderowy święty onufry przedstawiony jest jako brodaty starzec z … piersiami:

2007_0902turcja10503

najprawdopodobniej jednak kolejność była odwrotna: to legenda powstała dla wytłumaczenia dziwnego malowidła. mi natomiast od razu przypomniała się legenda o śląskiej świętej, która była tak piękna, że męskie spojrzenia przeszkadzały jej w modlitwie. prosiła więc boga, żeby zabrał od niej urodę, która jej ciążyła. w nagrodę za oddanie, chrystus ofiarował swoją twarz. na malowidłach i rzeźbach ludowych najczęściej przedstawiana jest jako ukrzyżowana kobieta z brodą. jeden ze śląskich teatrów chciał zrobić o świętej przedstawienie, ale zawsze czujna liga polskich rodzin narobiła szumu, że ma miejsce obraza świętości, hańba, bluźnierstwo, świętokradztwo i cudzołóstwo, bo naśmiewają się z … chrystusa z piersiami!:)

może przerysowane piersi świętego onufrego wzięły się z tego stylu malarstwa: rysunki były bardzo szczegółowe i realistyczne, a wszystkie postaci miały mocno zarysowaną fizjonomię. trochę podśmiewaliśmy się, że ukrzyżowany chrystus ma imponującą rzeźbę mięśni brzucha! część kościołów pokryta była jednak naprawdę imponującymi freskami (X w.). wszystkie z tych malowideł były utrzymane w podobnym stylu, a większość scen powtarzała sie w kolejnych kościołach: wskrzeszenie łazarza, święty jerzy zabijający smoka, zwiastowanie, sceny ofiarowania świątyni, ukrzyżowanie, chrystus pantokrator w apsydzie itd. największe wrażenie zrobił na nas chyba największy tokali kilise (kościół ze sprzączką), gdzie były po kolei namalowane wszystkie najważniejsze sceny ewangelijne.

2007_0902turcja105512007_0902turcja10556

w dolinie goreme mieścił się niedyś duży kompleks klasztorny. obok kościółków są tam też zachowane izby mieszkalne i refektarze, czyli izby jadalne z wykutymi w skale stołami, które mogły pomieścić do kilkudziesięciu osób. chrześcijaństwo kapadockie odgrywało bardzo ważną rolę w okresie ojców kościoła, a przetrwało tam – mimo najazdów arabskich, a następnie podbicia całego regionu przez turków, aż do XIII wieku. szacuje się, że w całym regionie jest około tysiąca kościołów, z czego 150 jest udekorowanych. niestety bardzo niewiele z nich przetrwało w naprawdę dobrym stanie. większość z nich jest niemal niewidoczna z zewnątrz i tylko niewielkie dziury w skale oznaczają drzwi i okna. późniejsze kościoły jednak są nieco bardziej zaawansowane technicznie: były drążone na planie krzyża, miały kopułowe sklepienia, kolumny, a czasem nawet ozdobne żłobienia na ścianach. w każdym z nich jest też specjalny zbiornik w podłodze z rynną doprowadzającą do niego z zewnątrz deszczówkę – chrzcielnica.

oprócz kominów, skalnych kościołów i turystów, kapadocja słynie również ze swoich wyrobów garncarskich (centrum garncarstwa znajduje się podobno w miejscowości avanos, ale gliniane garnki suszą się niemal na każdym płocie) oraz z ręcznie tkanych dywanów.

2007_0902turcja10480

2007_0902turcja10463

kilkaset metrów od muzeum goreme znajduje się przepiękna dolina miłości. mam wrażenie, że stamtąd pochodzi najwięcej „pocztówkowych” widoków kapadocji. ponad godzinę włóczyliśmy się ścieżkami między dziwacznymi skałami, przez cały czas nie widząc śladu człowieka! wycieczkę tą wspominam chyba najmilej z całego naszego pobytu w kapadocji!

2007_0902turcja105752007_0902turcja10563

kapadocja jest zadziwiająco mała: praktycznie całą schodziliśmy na piechotę w ciągu trzech dni. jeszcze tego samego dnia po południu przeszliśmy z goreme tzw. gołębią doliną do miasteczka üçhısar. to kolejna przepiękna i trasa spacerowa, wiodąca dnem wąskiej, opustoszałej doliny. w jej ścianach na każdym kroku widać było pozostałości po wydrążonych dawniej mieszkaniach i gołębnikach (stąd nazwa). co ciekawe i stosunkowo rzadkie w turcji, w regionie tym wyrabia się wino. wszędzie więc pełno jest krzaków winogron. spacerując, całymi dniami zajadaliśmy się pysznymi, słodkimi owocami. nie pozna prawdziwego smaku owoców ten, kto nigdy nie był w turcji!!

2007_0902turcja10619

samo miasteczko üçhısar jest również niesamowite, gdyż jest to właściwie jedno potężne 60-metrowe, całkowicie podziurawione wzgórze, w którym dawniej mieszkała cała jego ludność. obecnie mieszkanie w nich stało się zbyt niebezpieczne, dlatego całe wzgórze jest opustoszałe i jakby „pokruszone”. oczywiście nie omieszkaliśmy dogłębnie zwiedzić tych swoistych ruin. wspinając się na skróty na górę, znaleźliśmy m.in. dziurę, która dawniej była kościołem. z samego szczytu üçhısar widać było niemal całą kapadocję. a był to widok naprawdę niesamowity! doszliśmy tam pod wieczór, tuż przed zachodem słońca, więc zarówno niebo, jak i fantastyczne skały przybrały piękny błękitno-szaro-różowy odcień.

2007_0902turcja106372007_0902turcja10638

gdzieś w dali na zachodzie majaczyły dwa wielkie wulkany: melendiz i hasan daglari, dzięki którym w ogóle powstała kapadocja. dawno dawno temu, w wyniku potężnego wybuchu któregoś z nich, cały teren został przysypany popiołami wulkanicznymi, które uległy scementowaniu. w tej bazie rozpoczęły się następnie procesy erozyjne, które ukształtowały te księżycowe krajobrazy. z góry kapadocja robi wrażenie płaskiej krainy (jest to w istocie płaskowyż na wysokości ponad 1000 m.n.p.m.), w której wydrążone są niewielkie dolinki (goreme, zelve, gołebia, czerwona i inne). w tych dolinkach z kolei znajdują się najbardziej wymyślne formy skalne. mój podręczny geograf tłumaczy, że słynne kominy kapadocji zbudowane są z tufu wulkanicznego bardzo podatnego na wietrzenie. w ich górnej części znajduje się twardsza skała (bomby wulkaniczne), dlatego też podczas gdy z dołu była stopniowo wywiewana skała, na górze powstawały charakterystyczne grzybki. można sobie wyobrazić, że za kilka tysięcy lat podstawa stanie się tak cienka, że górna część po prostu spadnie i cały proces rozpocznie się od nowa. co do kształtów, skojarzenia są jednoznaczne! nic dziwnego, że w całej kapadocji znajduje się aż kilka „dolin miłości”.

2007_0902turcja10569

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: