festiwal czereśniowy w polonezköy – 22.06.2007

jak już pisałam, miałam duże szczęście trafić w czasie praktyki na festiwal czereśniowy w polonezköy. przez cały zeszły rok nie miałam okazji tam pojechać ze względu na trudności z dojazdem (nie jeżdżą tam autobusy miejskie), brak pretekstu i lenistwo. także teraz od razu wykorzystałam sposobność! żałowałam, że moje dziewczyny nie mogą jechać z powodu sesji, ale na szczęście tolga zapalił się do pomysłu wycieczki do polonezköy jeszcze bardziej niż ja, więc problem z dojazdem i towarzystwem na miejscu miałam z głowy. festiwal jest co roku organizowany w ogródku parafialnym (a jakże!), a w programie były występy zespołów folklorystycznych, jakiś koncert i wielka wyżerka. najbardziej się obawiałam tych zespołów folklorystycznych, gdyż nie cierpię cepelii! w turcji muzyka i w ogóle kultura ludowa jest niezwykle bogata: każdy region ma swoją muzykę, swoje stroje, swoje tańce. jednak w odróżnieniu od polski, ta kultura wciąż żyje, wszyscy znają i spiewaja te piosenki, każdy umie tańczyć, a na weselach takiej tradycyjnej muzyki na szczęście nie wyparło jeszcze turco-disco ani tarkan! tolga za bardzo mnie chyba nie rozumiał, kiedy próbowałam mu wytłumaczyć, ze kultura ludowa w polsce, te stroje i ten język są martwe niemal od stu lat. że kobiety na wsi już się tak nie ubierają nawet w czasie świąt i zabaw, że ja ledwo rozumiem, o czym oni śpiewają, cóż dopiero mówić o zatańczeniu kujawiaka! na początku wystąpiły trzy grupy tureckie: jakieś dziewczęta niemrawo ruszające pupami, a potem „aşuk-maşuk”, czyli program taneczno-komiczny. myślałam, że przygotowały to dla śmiechu jakieś dzieciaki z miejscowej szkoły, ale okazało się, że jest to tradycyjny taniec z regionu silifke gdzies nad morzem śródziemnym. dwoch tanczerzy ma na bluzach wymalowane twarze, a ręce zawiązane nad głowami w ten sposób, że tworzą one jakby turban:

MASUK

jest kochanek (aşuk), jest i ukochana (maşuk). i tak skaczą i biegają po całej scenie: on ją goni, ona ucieka, potem znowu ona chce, ale nie che on, zwodzą się i uwodzą, obrażają się i godzą, wreszcie całują się (brzuchami:) ) i odchodzą wspólnie w siną dal. wszystko to bardzo skoczne, bardzo wesołe, ale trochę jak dla dzieci.  

a potem był hit, czyli grupa muzyków i tancerzy znad morza czarnego. i taniec, i stroje bardzo przypominały mi gruzińskie. kobiety tańczą osobno, mezczyzni osobno. jednak to przede wszystkim taniec mężczyzn: tańczą w rzędzie, trzymając się za ramiona, przy fantastycznie szybkiej, niemal transowej muzyce. nie sposób chyba stać przy niej spokojnie: nogi i ręce aż same chodzą w rytm bębna i fujarko-trąbki (ach, kiedyż w końcu nauczę się nazw tureckich i kaukaskich tańców i instrumentów!!:( ). a potem zaczęła się walka na noże w tańcu (noże były jak najbardziej prawdziwe!).

KARAdeniz

pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłam tego typu taniec, choć z zupełnie innego regionu i przy zupełnie innej muzyce (aczkolwiek moje europejskie ucho zupelnie nie rozróżnia tych subtelności). w zeszłym roku byłam z pınar i jej rodzina w türkü bar, gdzie jedliśmy, piliśmy, słuchaliśmy muzyki, ale przede wszystkim tańczyliśmy. a właściwie ja próbowałam tańczyć (nikt mnie wcześniej nie nauczył kurdyjskich tańców!:) ), a reszta, szczególnie kuzynowie pınar, szaleli!! taniec nie był zbyt skomplikowany, ale wkładali w to tyle energii, że nie mogłam sie napatrzeć i nacieszyć! na koniec na parkiet wskoczyli wszyscy kelnerzy i dali takiego czadu, że głowa mała! we wszystkich türkü barach tak to wygląda: w pewnym momencie wszyscy kelnerzy przejmuja paleczke, a są zazwyczaj najlepszymi tancerzami!:) zwyczajowo obsypuje się ich pieniędzmi (banknotami, a nie jakimis grosikami!). ewka i rodzice będą wiedzieli, o co mi chodzi, gdyz w restauracji, w której kilka razy byliśmy, kelnerzy też wyskoczyli na scenę, żeby odtańczyć swoją partię. wyszedł nawet facet, który obsypał ich pieniędzmi. wszystkie jednak banknoty starannie zebrano i mu później oddano!:)

w polonezköy widziałam jak polski zespół zafascynowany patrzy na tych czarnomorskich tancerzy. zupełnie inne rytmy i zupełnie inna energia niż ich własne!

natomiast jeśli chodzi o polski zespół… jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam, że są …z wałbrzycha! co więcej! gdy podeszłam porozmawiać z dziewczynami, okazało się, że mają swój ośrodek na białym kamieniu!! świat jest naprawdę mały!!:) zaprezentowali cepelię w najlepszym i najgorszym słowa znaczeniu. w najgorszym, bo przed występem wyszła pani dyrektor, która patetycznie przez 20 minut przemawiała po polsku, a tłumaczyła ją jedna z dziewczyn z zespołu w tak złym angielskim, że wątpię, ze sama rozumiała, co mówi. nie mówiąc nawet o siedzących i nudzących się na widowni turkach, z których pewnie nikt nie znał slowa po angielsku. a po występie nastąpiło przydługie i nudne wręczanie odznaczeń i listów dziękczynnych od jednego wójta dla drugiego. sam występ był, jak zapowiedziała pani dyrektor, „na nutę radomską i sądecką”. zalamalam rece, kiedy to uslyszalam! niestety wystep był źle dobrany do okoliczności, gdyż zamiast zaśpiewać kilka piosenek, zaprezentowali historię kasieńki i jej lubego, jaśka, który nie chce się żenić. nikt chyba nic nie zrozumiał z tych przekomarzań chłopców z dziewczętami, wıejskıch tancow z wymiana partnerek, przekomarzan chlopakow, w czasie ktorych starsi spiewali: „ozen sie, jasku, zebys nie mial lepiej od nas!”. publicznosc ozywila sie jedynie wtedy, gdy w czasie tancowania jeden z tancerzy sie zamachnal i powalil na ziemie mikrofony!  

a dlaczego byla to cepelia w najlepszym znaczeniu? bo byli naprawde dobrzy! myslalam sobie, ze straszna szkoda, ze ta kolorowa i skoczna kultura minela i niczym wlasciwie nie zostala zastapiona…

a potem zaczela sie wielka wyzerka: do stolow z jedzeniem ustawialy sie wieeelkie kolejki i rozpoczela sie prawdziwa walka! na festiwal moga oczywiscie przyjsc wszyscy chetni, wiec co roku zjawia sie pelno ludzi z okolicznych wiosek. nie chce pisac „wiesniakow z okolicznych wiosek”, ale w ten wlasnie sposob wyrozniali sie oni strojem i zachowaniem: przepychali sie w kolejce do jedzenia z panika w oczach, ze dla nich nie starczy!:) w tym roku organizatorzy probowali ograniczyc ten chaos i rozdawali zaproszenia na festiwal. zaprosili oczywiscie soltysow sasiednich wiosek, ktorzy zwyczajowo zabrali ze soba cale wioski! wiec nic z tego nie wyszlo!:)

po „obiedzie” rozpoczal sie koncert jakiegos marnego, paskudnie zmanierowanego gwiazdorka pop. jednak nie wazne, kto i jak gra, turcy przy wszystkim zawsze swietnie sie bawia! wszyscy – od 5-latkow do babc i dziadkow, mlode dziewczyny, miejscowi macho, starzy i mlodzi, biedni i bogaci, wszyscy zaczeli tanczyc, klaskac i spiewac! a potem kelnerzy zaczeli wnosic dziesiatki wielkich polmiskow z czeresniami. tak wiec wtedy na dobre rozpoczal sie festiwal czeresniowy!:) dopiero po oproznieniu kilku takich polmiskow atmosfera wokol na tyle sie uspokoila, ze moglismy sie z tolga dopchac po swoje mega-porcje czeresni! posiedzielismy jeszcze troche, wypilismy piwko i troszke winka i pojechalismy do domu, podczas gdy sielanka w polonezköy trwala do polnocy!

zaluje, ze nie mialam okazji obejrzec samego polonezköy, ale moze bedzie okazja, zeby sie tam jeszcze raz wybrac, kiedy przyjedzie maciek!:)

festiwal006a

p.s. niniejszym zaczynam wielkie odliczanie! zostało jeszcze tylko 10 dni do przyjazdu maćka!! wielkie odliczanie prowadzę w swoim kalendarzyku już od dwóch tygodni, a codziennie przed snem już nie czytam przewodnika i nie planuję, planuje, planuje, ale przeglądam w tą i z powrotem kalendarz, liczę dni w taki i inny sposób, wymyślam nowe sposoby odliczania czasu (np. właśnie mija mój przedostatni piątek bez maćka) i czekam, i czekam, i doczekać się ciebie, maciejku, nie mogę!   

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: