kobiety w turcji są bardzo różne i bardzo różnie się ubierają. jest masa dziewczyn, które nigdy się nie modlą, a nawet jeśli się modlą, to tylko wtedy zakładają chustę. z takimi miałam przyjemność głównie obcować.
nie wszystkie chust na głowach turczynek mają charakter religijny. starsze kobiety noszą zazwyczaj chustę zwaną başörtü, luźno zawiązaną na głowie. nie wypada, szczególnie na wsi, żeby starsza kobieta chodziła po ulicy z odkrytą głową. nie jest to więc kwestia religijna, ale raczej spoleczna czy kulturowa. nas nie powinno to dziwić, bo polskie babcie też do niedawna chodziły w chustkach na głowach, a moherowe berety są najnowszą modą dla trendy-babć.
bardzo duzo kobiet nosi płaszcze: zapinane od góry do dołu, często zresztą całkiem ładne (ten płaszcz to chyba symbol kobiety tureckiej w niemczech!:) ). tam jest masa takich „zakonnic”!
są kobiety, które noszą czadory, czyli czarne płachty, zakrywające całe postacie. to widmo najbardziej przeraża sekularystów tureckich: kobiety-cienie. czasem są to młode dziewczyny (raz nawet widziałam bardzo ładną torebkę wystającą spod takiego czadoru), ale najczęściej są to starsze kobiety ze wsi albo z bardzo bardzo konserwatywnych dzielnic stambułu, takich jak üsküdar czy eyüp. czador może być zawiązany pod brodą albo tuż pod oczami, tak, że zasłania całą twarz. w swojej najbardziej paskudnej wersji jednak jest on wiązany tuż pod nosem, nad wargami. w ten sposób z całej czarnej masy widac tylko oczy i wystający nienaturalnie pałąk nosa! Bardzo nie lubie czadorow! Mozna bowiem byc pobozna muzulmanka, skromnie urbana i odpowidnio “zakryta”, a jednoczesnie wygladac slicznie! Jednak te baby wygladaja najczesciej paskudnie: sa blade, maja brzydka cere i smutne twarze, przy tym zamiast butow nosza jakies paskudne laczki. oto typowa turecka “ninja”:
są wreszcie dziewczyny i młode najczęsciej kobiety, które noszą tzw. türban (błędna nazwa, która przyjęła się na określanie tego rodzaju chusty), czyli ciasno zawiązaną wokół głowy chuste, z dodatkową chustką pod spodem, żeby przypadkiem żaden kosmyk nie ujrzał światła dziennego. uwielbiam patrzec te dziewczyny, gdyż często ubierają się w najbardziej krzykliwe kolory, kolor chusty mają zawsze dopasowany do koloru sukienki, torebki czy bryloczyka u komorki; często są też wyraźnie umalowane.
(na drugim zdjeciu merve kavakçı)
te kobiety sa również najciekawsze jako fenomen społeczny, bo najczęsciej są one bardzo nowoczesne, pewne siebie, studiują, są politycznie i społecznie aktywne i potrafią bronić siebie i swoich praw. a bronią się uzywając argumentów naprawdę z grubej rury: prawa człowieka, prawo do edukacji i pracy zawodowej, dyskryminacja ze względu na wyznanie. tym samym są solą w oku wszelkich twardogłowych bojowników o ideologiczną jedność państwa. osobiście uważam to za wielką niesprawiedliwość, że tym dziewczynom odmawia się ukończenia studiów i pracy w zawodzie, bo to one powinny być wzorem nowoczesnej kobiety, a nie te wszystkie ev hanim, które siedzą całymi dniami przed telewizorem i malują paznokcie!
jednak akp nie może pozwolić sobie na żadne poluzowanie obecnych praw zakazujących używania tzw. religijnych symboli w miejscach publicznych, gdyż byle pogłoska o tym wywołuje panikę wśród wojujących sekularystów, że laickość państwa jest zagrożona, że następnym krokiem akp będzie wprowadzenie szariatu, że niedługo kobiety będą musiały chodzić w czadorach i wszystkie dokonania ataturka i rewolucji pójdą precz! po obu stronach, jak zawsze, pełno krzyku, uprzedzeń i zacietrzewienia. chusty muzułmańskie bowiem to kolejny temat tabu w turcji (obok kurdów, ludobójstwa ormian, ataturka, armii, wolności wypowiedzi na uniwesytetach itd. itp). w turcji jest więcej rzeczy, O KTÓRYCH SIĘ NIE MÓWI niż tych, o których mówić można, ale nie są one tak palące. z drugiej strony problem chust jest o tyle skomplikowany, że jeśli zezwoli się dziewczętom na noszenie chust na uniwersytetach, to gdzie trzeba będzie wyznaczyć kolejne granice? czy dozwolony ma być również czador, szczelnie zakrywający całą postać, często również twarz? jeśli kobieta nosząca chustę muzułmańską (w tureckim jest na jej określenie specjalny przymiotnik, tak jak w angielskim: „covered”) zdobędzie dyplom prawniczy czy uprawnienia lekarza, co jej po tym dyplomie, jeśli nie bedzie mogla pracować w zawodzie? nawet nauczycielka nie moze nosic chusty (pojawiły się nawet projekty, żeby zakazać nauczycielkom noszenia chust nawet poza godzinami pracy, na szczęscie nie przeszły). chust w żadnym wypadku nie mogą nosić urzędniczki, lekarki, prawniczki itd. wszystko to bierze się oczywiście stąd, że są one postrzegane jako przedstawicielki państwa i niejako reprezentują państwo i jego świecka ideologie. (o wykorzystywaniu wizerunku kobiety do budowania obrazu nowoczesnej turcji mogłabym pisać godzinami!!) w całej dyskusji więcej jest paranoi i obszarów tabu niż rzeczowych argumentów. może z wyjątkiem dyskusji akademickich, które są niesamowicie ciekawe, ale nie mają przełożenia na rozwiązania polityczne ani wpływu na opinię publiczną. (politycy sobie, wykształciuchy sobie!)
no tak, znowu się rozpolitykowałam. tzw. kwestia kobieca wywołuje u mnie niepohamowany słowotok bez względu na szerokość geograficzną, której dotyczy. w zeszłym roku na uniwersytecie naczytałam się mnóstwo bardzo ciekawych rzeczy na temat sytuacji kobiet w turcji (pod względem politycznym, społecznym, gospodarczym, prawnym czy kulturoznawczym). ponadto długie godziny przegadałam na te tematy z pinar, ktora ma podobne ciągoty feministyczne. mogłabym więc przez długie miesiące prowadzić bloga feministycznego! ale dość o tym! miało być o jedzeniu, a nie o brudnej polityce!:)
Skomentuj