w zeszlym tygodniu wreszcie moglam pojechac do centrum, do serca europejskiej czesci stambulu, czyli na taksim. pisze tak patetycznie, „do serca”, bo nie ma chyba miejsca w stambule, ktore lepiej obrazowaloby historie miasta, jego dazenie do nowoczesnosci i europejskosci, a takze konflikty, jakie sa obecne we wspolczesnej turcji, niz plac taksim i cala dzielnica – beyoğlu. taksim to pierwsze miejsce, jakie odwiedzilam w stambule. pojechalam tam zaraz pierwszego dnia (pamietam moj poczatkowy szok, bo jechalismy tam ponad dwie godziny autobusem! przez kilka pierwszych tygodni mialam wrazenie, ze nigdy nie uda mi sie ogarnac tego wielkiego miasta i przez pierwsze tygodnie taksim byl moim jedynym punktem odniesienia).
przez dlugie wieki imperium osmanskiego dzielnica pera byla dzilnica europejska, w ktorej mieszkali bogaci kupcy greccy i ormianscy, a potem rowniez europejscy (glownie francuscy, angielscy i niemieccy). podobnie jak inne dzielnice stambulu, byla ona bardzo gesto zabudowana, ale w odroznieniu od innych czesci, byla zabudowana w typowo europejski stylu: wysokie, potezne kamiennice, ciagnace sie wzdluz glownej, spacerowej ulicy pasaze i eleganckie sklepy. do dzisiaj tak pozostalo – jest to najbardziej elegancka i najbardziej wyzowlona ulica stambulu. ma tam miejsce nieustanna rewia mody. nieustannie, dzien i noc, przewalaja sie przez nie tlumy ludzi, glownie bardzo mlodych. kobieta w czarnym czadorze wygladalaby tam chyba rownie egzotycznie, jak w slupsku. poza tym taksim ma praktycznie wylacznosc na dzialalnosc rozrywkowa: wszelkie puby, dyskoteki (czesc z nich na dachach domow, pod otwrtym niebem i z zapierajacym dech w piersiach widokiem!!), bary, balety, burdele i alfonsi. ze wzgledu na jej europejski chrakter, zaraz w pierwszych latach republiki atatürk przeniosl tutaj centrum stambulu, chcac uciec od palacow, maczetow sultanow, a tym samym ostatecznie zerwac z przeszloscia stambulu jako stolicy imperium. nazwe dzielnicy zmieniono z pera na beyoğlu, a glowna ulice nazwano istiklal caddesi, czyli ulica niepodleglosci. na placu taksim, od ktorego odchodzi, postawiono wielki pomnik rewolucji.
taksim stal sie wiec bastionem kemalistow i sekularystow. jest to chyba jedyna dzielnica w stambule, nad ktora nie goruja minarety meczetow. jest tylko jeden malutki meczet, zaraz na poczatku ulicy istiklal, ktory jest jednak ledwo widoczny: jest jakby schowany i raczej smieszny, bo jego minaret wyglada jak rakieta!
jak napisalam, na taksimie jak na dloni widac wszelkie konflikty i podzialy w nowoczesnej turcji. w sierpniu 1955 roku mialy miejsce kilkudniowe zamieszki, masowe pladrowanie i niszczenie wszystkich greckich sklepow, domow i mieszkan. zamieszki wybuchly po rozpowszechnieniu plotki (ktora okazala sie pozniej nieprawdziwa), jakoby w salonikach podlozono bombe pod rodzinny dom atatürka. zamieszki byly odgornie sterowane i starannie zaplanowane (prowodyrzy mieli dokladne listy greckich mieszkancow dzielnicy). po kilku dniach wszystko ucichlo, ale niemal wszyscy grecy wyjechali ze stambulu i z turcji. (po wojnie z grecja na poczatku lat 20-tych przeprowadzono calkowita wymiane ludnosci – greckiej i tureckiej, jednak nie obejmowala ona grekow ze stambulu, dlatego w latach 50-tych wciaz stanowili oni spora mniejszosc w miescie). stambul na tym tylko stracil, bo grecy byli najbardziej przedsiebiorczymi mieszkancami, nie wspominajac o tym, ze mieszkali w stambule od pokolen, od stuleci! do dzis zreszta mozna znalezc tam sporo pustych, zniszczonych domow, jakby na wieczna pamiatke po tzw. „sierpniowych wydarzeniach”.
kiedy islamska partia akp wygrala wybory samorzadowe w stambule, a obecny premier, recep tayıp erdoğan, przez bodajze dwie kadencje byl merem stambulu, taksim stal sie punktem zapalnym miedzy islamistami z akp, a wojowniczymi sekularystami. trudno odmowic akp skutecznosci w zarzadzaniu miastem. zrobili oni naprawde duzo dla stambulu i jego promocji. jednak taksim pozostaje sola w oku poboznych muzulmanow. od wielu lat pojawiaja sie plotki o planowanej budowie na placu wielkiego meczetu, ktory mialby byc wiekszy niz blekitny meczet i mialby sie stac nowa wizytowka stamblu. biorac pod uwage fakt, ze stoi tam obecnie pomnik atatürka i rewolucji tureckiej, glowna ulica nosi nazwe ulicy niepodleglosci i w ogole symbolike tego miejsca, nic dziwnego, ze kazda taka sugestia wywoluje panike tzw. nowoczesnych turkow. innym pomyslem szefostwa akp bylo zmusznie wlascicieli setek restauracji, kafejek i pubow, aby przeniesli stoliki stojace na zewnatrz do srodka, tak, zeby serwowany tam alkohol nie zaklocal spokoju duszy przechodzacych obok muzulmanow. oczywiscie podniosl sie wielki krzyk i merostwo wkrotce wycofalo to zarzadzenie. we wszystkich miejscach serwuje sie tam alkohol (co jest naprawde wyjatkowe w stambule!! pamietam zdziwienie i rozpacz taty, na fakt, ze w restauracjach tureckich nie ma alkoholu, nawet malego piwka…), akp robi wiec wszystko, zeby konsumpcje tego szatanskiego napitku zaklocic. na istiklal sa cigle rozkopy, roboty, co rusz czesc ulicy jest zamknieta, a huk mlotow pneumatycznych nie ucicha nawet w nocy! kiedy skoncza robic jeden odcinek, zaczynaja kolejny, potem przychodzi komisja, stwierdza, ze cos jest nie tak i robote zaczyna sie od nowa! brzmi to byc moze jak teoria spiskowa, ale to naprawde dziwne, zeby na tak reprezentatywnej ulicy praktycznie niegdy nie ustawaly roboty drogowe! druga strona konfliktu jest rownie paranoiczna: gazety podniosly wielki krzyk, gdy robotnicy zmienili zolte oznakowanie ulicy na zielone – kolor islamu!!
istiklal ciagnie sie przez okolo kilometr, znajduje sie tam slynne francuskojezyczne liceum galatasaray (w czasach osmanskich najbardziej prestizowa uczelnia, kuznia reformatorow i rewolucjonistow), a na jej koncu jest kolejny wielki symbol stambulu – wieza galata, z ktorej rozposciera sie fantastyczny widok na zloty rog (tuz ponizej), bosfor i okoliczne wzgorza.
zupelnie z drugiej strony ulicy istiklal, gdzie kiedys nieopatrznie sie zapuscilam, a potem zaczelam chodzic rownie regularnie jak na sam taksim, jest bardzo biedna i zapuszczona dzielnica tarlabaşı. nie sa to slumsy, czyli gecekondu, ale po prostu biedna dzielnica, cala zawieszona od gory do dolu suszacym sie praniem, gdzie baby siedza w oknach i drzwiach, cyganki cos za mna krzycza, a brudne dzieciaki biegaja, krzyczac: „turist! turist!”. to niesamowite, ze tuz obok najbardziej reprezentatywnej i najbogatszej ulicy znajduje sie taki syf!! co jeszcze ciekawsze, domy sa tam tak piekielnie drogie, ze nikogo nie stac na ich kupno i renowacje! a drogie sa wlasnie ze wzgledu na polozenie. slusznie chyba zaklada sie, ze predzej czy pozniej biedota zostanie stamtad wykupiona i tarlabaşı dolaczy do beyoğlu.
jeszcze jedna ciekawostka: w tarlabaşı mieszkal i zmarl (z tego co pamietam, cholera go wziela) adam mickiewicz, a teraz, na ulicy jego imienia miesci sie muzeum jemu poswiecone. (jeszcze tam nie bylam, czekam na macka). tak wiec maciejku, twoj ulubiony scenarzysta zmarl w centrum stambulu, a nie w polonezköy (polskiej wsi po azjatyckej stronie bosforu). zeby cie pocieszyc, moge ci zdradzic, ze w polonezköy zmarla i jest pochowana narzeczona slowacjiego, ludwika sniadecka. dobre i to…
p.s. postanowilam nauczyc sie lubic oliwki. to jedna z niewielu rzeczy, ktorych nie cierpie! nawet maly kawalek psuje mi smak calej potrawy (pizzy czy salatki greckiej). jednak podobno do jazzu, oliwek i koniaku trzeba dorosnac. jazz juz lubie, koniak jest tak ohydny, ze o tym nie ma na razie nawet mowy! postanowilam wiec polubic oliwki. zjadlam juz cztery, przy czym przy dwoch sie nie skrzywilam! taki ze mnie molodiec!:))
Skomentuj