czas na uporządkowanie sobie w głowie kilku terminów, a jednocześnie przegląd miejscowej rzeczywistości politycznej. skąd się w ogóle wziął twór irlandii północnej? otóż został on stworzony na podstawie traktatu kończącego – kończącego przynajmniej dla niektórych – walkę irlandii o niepodległość. dla innych walka ta trwa nadal i zakończy się wyzwoleniem irlandii północnej spod panowania brytyjskiego i przyłączeniem jej do irlandii. ale po kolei. government of ireland act został podpisany w 1921 r. i przewidywał utworzenie niepodległej republiki irlandii z 26 hrabstw. pozostałe 6 hrabstw, czyli obecna irlandia północna, pozostawały nadal terytorium zależnym i należącym do korony brytyjskiej. traktat ten wywołał wojnę domowa w irlandii i podziały wśród tamtejszych stronnictw niepodległościowych. część chciała zaakceptować ów traktat jako gwarancje niepodległości irlandii, jednocześnie godząc się na jej podział i pozostawienie części pod panowaniem brytyjskim. pozostali natomiast deklarowali walkę zbrojną do momentu wyzwolenia całej wyspy. tuz przed wyjazdem oglądaliśmy z maćkiem film „wiatr buszujący w jęczmieniu”, opowiadający historie dwóch braci, których podzielił właśnie ten traktat i którzy w imię swoich poglądów politycznych stanęli do walki ze sobą nawzajem. z tym tez wiąże się tragedia micheala collinsa, który walczył o niepodległość irlandii (jest takim irlandzkim piłsudskim i dmowskim jednocześnie. może kiedyś zdążę napisać o nim coś więcej, bo to niezwykle ciekawa postać!), a został zamordowany podczas irlandzkiej wojny domowej w 1922, mając zaledwie 31 lat.
tak czy inaczej, irlandia do tej pory jest podzielona na niepodległą republikę irlandii oraz na irlandię północną, będącą częścią zjednoczonego królestwa. ulster to historyczna nazwa terytorium, obejmujacego6 hrabstw składających się obecnie na irlandię północna, a także 4 hrabstwa wchodzące w skład republiki irlandii. nazwa ta jest jednak – blednie! – używana przez dziennikarzy i unionistow jako synonim irlandii północnej. sytuacja irlandii północnej jest o tyle trudna, ze każda ze stron ma swoje racje, przy czym racje te są całkowicie przeciwstawne, wiec jakikolwiek kompromis jest niezwykle trudny do osiągnięcia. z jednej strony są unionisci, którzy żądają zachowania więzi z wielką brytanią, czyli utrzymania status quo. w zdecydowanej większości są to protestanci, członkowie kościoła prezbiteriańskiego, czyli – w skrócie – anglicy. ich bardziej radykalna „odmiana” to lojaliści, którzy – jak sama nazwa wskazuje – deklarują lojalność wobec królowej brytyjskiej. często przy tym prowadza działania paramilitarne, organizując się w różne bojówki. te okryte najgorsza sławą to rzeźnicy z shankill z lat 70-tych, a obecnie UDA, czyli Ulster Freedom Fighters czy UFF, czyli Ulster Defence Association. są one powiązane ze sobą, a dziś bardziej skoncentrowane na handlu narkotykami niż na walce o cele polityczne.
główne partie unionistów to UPP, czyli Ulster Unionist Party – dawniej główna partia w irlandii północnej, która od 1921 do 1972 niemal całkowicie kontrolowała miejscowy rząd. od kilku jednak traci poparcie na rzecz DUP, czyli democratic unionist party. są to prawicowi konserwatyści, raczej twardogłowi, którzy nieznacznie wygrali niedawne wybory do miejscowego parlamentu. o jej przywódcy, ianie paisley’u, warto napisać trochę więcej, bo takich krzykaczy i awanturników ze świecą szukać, …albo w polsce.
mimo ze jest on nieuznającym żadnych autorytetów bufonem i warchołem, trudno odmówić mu sporej charyzmy. pochodzi z armagh, z protestanckiej, dewocyjnej rodziny (jest synem pastora). nazywany jest dr. no (aczkolwiek nie ten z bonda), bo sprzeciwia się głośno wszystkiemu, co mogłoby zagrozić czy osłabić unionistów, kościół prezbiteriański czy związek irlandii północnej z wielką brytanią. w latach 60-tych tworzył on betonowa opozycje wobec republikanów, a kiedy w 1967 r. powstał civil rights movement (ruch praw obywatelskich), organizacja ponad podziałami etnicznymi, która poprzez pokojowe marsze domagała się zrównania w prawach katolików i protestantów (to do nich w derry anglicy otworzyli w 1972, zabijając 13 osób – wydarzenie znane jako krwawa niedziela), ostro protestował również przeciwko niemu. siedział za to zresztą w wiezieniu. ian paisley założył bojówki ulster protest volunteers, które szybko wsławiły się atakami bombowymi. nigdy jednak nie udowodniono mu osobistego udziału w organizacji tych ataków. w latach 80-tych założył inną grupę paramilitarną, tzw. third force (trzecia siła). był nawet podejrzewany o przemycanie dla niej broni z południowej afryki. przez całą swoją karierę polityczną paisley przeciwstawiał się i bojkotował wszelkie próby porozumienia z katolikami irlandzkimi. mimo ze paisley nie jest oficjalnie członkiem loży oranżystów (o nich innym razem), wielokrotnie przemawiał podczas ich marszów i wielokrotnie głośno popierał ich prawo do przemarszu przez irlandzkie dzielnice.
w 1971 r. ian paisley założył dup, obecnie najmocniejszą partię unionistyczną, która w ostatnich wyborach zdobyła większość miejsc w lokalnym parlamencie. w 1979 r. paisley po raz pierwszy został wybrany do parlamentu europejskiego, jako jeden z trzech reprezentantów Irlandii północnej. już pierwszego dnia zrobił mocne wejście, próbując zakrzyczeć prezydenta rady europejskiej, którym był wówczas były premier republiki irlandii, jack lynch. w 1985 r. protestował tamże przeciwko układowi angielsko-irlandzkiemu, obrzucając wyzwiskami margaret thatcher. kiedy w 1988 roku przemawiał w parlamencie europejskim jan paweł II, został wyprowadzony z sali, krzycząc „denuncjuję cię, antychryście!” na takie coś nawet nasi rodzimi pieniacze by się nie poważyli!:) inną niesławną kampanią paisleya była homofoniczna „save ulster from sodomy” („uchrońmy ulster przed sodomią”), niedawno zresztą wznowiona – w złagodzonej formie – w proteście przeciwko małżeństwom gejowskim.
prawdziwym testem lojalności wobec korony brytyjskiej były dla paisleya negocjacje między północnoirlandzkimi katolikami i protestantami, które doprowadziły do podpisania porozumienia wielkopiątkowego w 1998 r. nazwał on wówczas królową angielską papugą tony’ego blaira. jednym z punktów tego porozumienia było utworzenie lokalnego parlamentu, w którym mogli być reprezentowani zarówno protestanci, jak i katolicy. mimo że pierwsze lokalne wybory zdecydowanie wygrała partia paisley’a, dup, nie zgodził się on zasiąść w jednym samorządzie razem z członkami seinn fein, mimo że ci zdecydowanie odcięli się od walki zbrojnej. parlament więc pozostał w zawieszeniu aż do dziś. dopiero wybory, które odbyły się kilka tygodni temu wreszcie „odmroziły” jego projekt. trudno w to uwierzyć, ale okazało się, że w dup są jeszcze bardziej twardogłowi politycy od samego paisley’a!! obecnie ma miejsce odpływ z partii ze względu na uszczerbek na honorze i zdradę, jakiej dopuścił się ian paisley, godząc się na jako taką współpracę z politykami senni fein. co gorsza, podczas wizyty w dublinie kilka tygodni temu podał on rękę premierowi irlandii! paisley cieszy się takim poważaniem i jest taka znaczącą legendą miejscowej polityki, że mógł sobie pozwolić na pewnego rodzaju rozłam w miejscowym kościele prezbiteriańskim. stworzył on swój własny tzw. wolny kościół prezbiteriański, któremu zresztą osobiście przewodzi (jest przecież pastorem). sam kościół mieści się zresztą kilkaset metrów od naszego domu. nie dane nam jednak było posłuchać jednego z płomiennych coniedzielnych kazań iana paisleya.
konflikt północnoirlandzki jest o tyle trudny do rozwikłania, że obie strony (a przynajmniej ich radykalne warstwy) zdają się zupełnie ignorować nawet fakt istnienia strony drugiej. katolicy irlandzcy do niedawna w ogóle nie mieli swojej reprezentacji w lokalnych samorządach! niemalże połowa ludności była całkowicie niema i ignorowana. z drugiej strony, nazywanie anglików / protestantów okupantami jest o tyle niedorzeczne, że zamieszkują oni te ulster od niemalże 300 lat. irlandczycy nie mogą się też odwołać do argumentu plebiscytu, w którym ludność mogłaby sama zadecydować, do którego państwa chce należeć. protestanci nadal bowiem (mimo dużo mniejszego przyrostu naturalnego) stanowią w irlandii północnej większość. żeby nie było wątpliwości zaznaczę, że bynajmniej nie jest to konflikt religijny. nazywając jedną stronę katolikami, a drugą protestantami, używam jedynie skrótu myślowego. religia nie jest bowiem przedmiotem sporu, ale wyznacza jedynie czytelny podział między dwoma stronami: irlandczycy to niemal wyłącznie katolicy (mimo że nie słyszałam nigdy głupawej zbitki „irlandczyk – katolik”, przez bycie irlandczykiem jednocześnie rozumie się bycie katolikiem), natomiast anglicy to oczywiście najróżniejszej maści protestanci.
porozumienie wielkopiątkowe z 1998 r. przewidywało nie tylko utworzenie lokalnego parlamentu, ale także zrównanie praw katolików i protestantów. wobec katolików jest stosowana tzw. pozytywna dyskryminacja, czyli jako grupa przez dziesięciolecia dyskryminowana, są obecnie w pewnym stopniu faworyzowani. jest to polityka etycznie bardzo dwuznaczna, aczkolwiek od kilkunastu lat stosowana np. w stanach zjednoczonych wobec kobiet czy afro-amerykanów. w przypadku gdy o pracę ubiega się dwoje kandydatów o takich samych zdolnościach i kwalifikacjach, dodatkowe preferencje przyznawane są temu „przez lata poszkodowanemu”: kobiecie, murzynowi, meksykaninowi, gejowi itp. obecnie niemal każdy pracodawca w irlandii północnej deklaruje się jako „fair employment company”, czyli jako zwolennik uczciwego zatrudnienia. za każdym razem, kiedy wypełnialiśmy podanie o pracę, musieliśmy wypełnić dodatkowy formularz, gdzie trzeba było zadeklarować dwoją płeć oraz przynależność religijną. innym ważnym punktem porozumienia był nakaz rozbrojenia wszelkich organizacji paramilitarnych oraz warunkowe zwolnienie z więzień członków tych bojówek. ich zadaniem miało być teraz strzeżenie zawieszenia broni. to okazało się być najtrudniejsze, gdyż ira (która de facto nie jest siłą polityczną i na którą seinn fein nie ma bezpośredniego wpływu) odmawiała złożenia broni, a unioniści odmawiali dalszych rozmów dopóki warunek rozbrojenia nie zostanie spełniony. dopiero w maju 2005 dowództwo ira ogłosiło bezwarunkowe złożenie broni. od razu spowodowało to jej wewnętrzny rozłam i utworzenie tzw. real ira (prawdziwej ira), która odcięła się od procesu pokojowego i zadeklarowała dalszą walkę zbrojną. z drugiej strony barykady jedynie lvf, czyli loyalist volunteer force, złożyła jakąkolwiek broń. w czasie spaceru po wschodnim belfaście znaleźliśmy taki oto mural wniosków i zażaleń dotyczący skutków porozumienia wielkopiątkowego:
według niego republikanie stali się głównymi beneficjentami porozumienia, podczas gdy więźniowie bojówek protestanckich nadal przebywają w więzieniach (może są to zwykli bandyci?), protestanci są dyskryminowani przy zatrudnieniu (może po postu przestali być faworyzowani?), są kulturowo dyskryminowani (a może po prostu stracili monopol na obecność w mediach, edukacji czy miejscowej kulturze?) i wreszcie, dzielnice protestanckie są poszkodowane ze względu na mniejszą liczbę dokonywanych w nich przez miasto inwestycji (wystarczy przejść się po belfaście, żeby stwierdzić, że dzielnice katolickie są nadal w dużo gorszym stanie niż protestanckie). mam wrażenie, że są to pretensje grupy, która przez dziesięciolecia miała absolutny monopol polityczny, gospodarczy i kulturowy, a teraz musi się dzielić z innymi – po równo, czyli niesprawiedliwie. podobnie jest z legendą bojówek i ataków terrorystycznych. murale unionistyczne przedstawiają protestantów jako wieczną ofiarę krwawych i licznych ataków bojówek republikańskich, a ira jest na nich wcieleniem zła. tymczasem bojówki unionistyczne nie ustępowały na krok, jeśli nie przewyższały je okrucieństwem i skutecznością własnych zamachów! ten, kto ma słabsze racje zawsze musi głośniej krzyczeć! a w końcu to protestanci są potomkami najeźdźców i to oni muszą walczyć o utrzymanie status quo, jakkolwiek niesprawiedliwe by ono było.
Skomentuj