jaskiniowe wzgorza, marchewkowe pola – 02.04.2007

mam nadzieje, ze stanie sie to nasza nowa swiecka tradycja, ze kiedy przychodzi niedziela, wybieramy sie na wycieczke. tak bylo i tym razem. w koncu zdecydowalismy sie pojsc na cave hill, czyli zrobic mini trekking. wyszlismy z domu po francuskim, bardzo wypasnym sniadaniu, tuz po 12. jeszcze przed wyjazdem kupilam bilet do stambulu. lece 6 maja!:))

juz od samego poczatku pobytu w belfascie kusily nas te wzgorza. nawet z dolu wygladaja niezwykle imponujaco! jednak albo pogoda nie sprzyjala zadnym wycieczka, albo ja nawalalam. po calym tygodniu spedzonym na chodzeniu, kiedy przychodzi wolny dzien, marze, zeby spedzic go lezac na brzuchu. maciek odwrotnie – siedzi calymi dniami w budce, wiec kiedy przychodzi jego wolny dzien, az go nosi, zeby gdzies pojsc! tym razem sie zgralismy. pogoda rowniez nam sprzyjala, bo byl przepiekny, sloneczny dzien. w dodatku bylo bardzo przejrzyste niebo i wspaniala widocznosc, co nie tak czesto sie tutaj zdarza.

pierwszym punktem wycieczki byl zamek – belfast castle. to bardzo okazala rezydencja wybudowana w drugiej polowie XIX wieku w tzw. szkockim stylu baronialnym. jedyne wrazenie, jakie ten zamek wywolal u macka, to komentarz, ze w czechach jest takich zamkow na peczki! co prawda, to prawda, bo faktycznie czesi ponoc lubowali sie w czyms, co uwazali za styl angielski i budowali takich rezydencji na potege. jednak mimo to az sie zezloscilam, bo po co zwiedzac caly swiat, odwiedzac nowe kraje, skoro w czechach jest wszystko, co najlepsze, a tatarska omaczka przebija swoim wyrafinowaniem najlepsze kuchnie swiata?! tak to jest zwiedzac z piwoszem – szczescie jest tylko w czechach…

tak czy inaczej, zamek nie jest specjalnie ciekawy. z pewnoscia wieksze wrazenie robi jego lokalizacja: polozony jest bowiem na wzgorzu, poza miastem, u stop niemalze pionowego wzniesienia – cave hill. teren ten jest niemal stworzony dla tego typu warownych budowli. nic wiec dziwnego, ze pierwszy zamek na tym wlasnie miejscu zbudowali jeszcze w XII wieku normanowie. kolejny – kamienno-drewniany zamek powstal tu w 1611 r., jednak niecale sto lat pozniej splonal. nalezal on do rodziny chichester, ktora pozniej najwyrazniej zmienila nazwisko na donegall. byli to wielcy wlasciciele ziemscy, landlordowie, ktorzy jednak na stale nie mieszkali w irlandii. do belfastu przeniesli sie dopiero pod koniec XIX wieku i wtedy wlasnie markiz donegall polecil zbudowac rezydencje rodowa na wzgorzu zamkowym. koszt budowy znacznie przekroczyl spodziewany wydatek 11 tys. funtow i doprowadzil donegalla niemal do bankructwa. zamek wiec zostal przejety przez jego ziecia i spadkobierce tytulu, ktory pochodzil z rodziny shaftesburry. shaftesburowie byli znani ze swojej dzialalnosci dobroczynnej i w 1934 r. przekazali zamek miastu. obie rodzinny – donegall i shaftesbury – musialy byc bardzo szanowane i zasluzone dla miasta, bo ich nazwe nosi wiele ulic, rond, placow i parkow w belfascie. wiele symboli heraldycznych obu rodzin mozna tez ponoc odnalezc w zamku. w czasie II wojny swiatowej w zamku miescil sie miejscowy sztab brytyjskiej marynarki wojennej, gdyz jak na dloni widac stamtad cala zatoke razem z portem.

sam zamek jest stosunkowo niewielki. najwieksze wrazenie robia wloskie spiralne schody wejsciowe (troche takie, jak w zamosciu) oraz ladny, choc niewielki ogrod, ktorego tematem przewodnim jest kot. jest tam kocia mozaika na ziemi, miedziany kot wyleguje sie na fontannie (maciek az poszedl w jego kierunku, zeby go poglaskac!:) ), a na trawniku jest kamienna tablica z rymowanka t.s. eliota, ktorej sens sprowadzal sie do tego, ze kocia przyjazn nie jest bezinteresowna, ale mozna kota przekupic smietanka. (zaluje, ze jej sobie nie przepisalam w oryginale). obecnie zamek sluzy glownie jako ekskluzywny hotel i miejsce bardzo eleganckich – i na pewno piekielnie drogich – przyjec weselnych. 

S5001022a

nie tracac wiec zbyt wiele czasu na ogladanie zamku, ktorego kopie rozsiane sa po calych czechach, poszlismy dalej na wzgorza. cave hill, czyli jaskiniowe wzgorze, jest czescia belfast hills, ktore ciagna sie przez 11 mil i na calej rozciaglosci goruja nad belfastem. jaskinie tam faktycznie sa, ponoc razem piec. my widzielismy tylko trzy:

S5001024a

i w zblizeniu:

S5001029a

byly to dawne kopalnie zelaza. zelazo wydlubywali nie tylko ze zboczy, ale tez z ziemi – powstal w ten sposob wielki dol, dziura, zwana teraz devil’s punchbowl, teraz pieknie porosnieta trawa, krzakami i pojedynczymi drzewami. widac ja troche na pierwszym zdjeciu. ogolne wrazenie jest niesamowite, bo prosto z tej wielkiej dziury wyrasta olbrzymie pionowe zbocze.

kilkanascie minut marszu od jaskin wchodzi sie na najwyzszy punkt cave hill, czyli McArt’s Fort:

S5001032a

fort nie jest fortem w naszym tego slowa znaczeniu. chodzi raczej o prehistoryczne i pozniejsze niewielkie osady lub grody, ktore podobno rozsiane byly po calym wzgorzu.

mcart’s fort to jest ten olbrzymi klif, zwany nosem napoleona, ktory pieknie widac z dolu, z miasta. w najwyzszym punkcie ma on 368 m.p.m. widok z gory byl tak oszalamiajacy, ze nas doslownie zatkalo!! po pierwsze: widac cala zatoke belfastu (belfast lough), kawal morza, a takze teren po horyzont zabudowany miastami i miasteczkami. no i oczywiscie caly belfast jak na dloni!! przy doskonalej widocznosci mozna ponoc zobaczyc nawet wybrzeze szkocji! po drugie: jeszcze bardziej oszalamiajaca byla wysokosc tego klifu!! doskonale pionowa przepasc na kilkadziesiat metrow w dol!! az mi sie w glowie krecilo! przy tym nie byla ona zabezpieczona nawet malenkim plotkiem. porosnieta byla wysoka trawa, wiec kiedy usiadlam sobie na skraju, zorientowalam sie, ze siedze bardzo bardzo niepewnie, a pode mna jest dlugo dlugo nic! maciek slusznie zauwazyl, ze na wszelkich produktach spozywczych sa debilne ostrzezenia, na przyklad na sloiku z musztarda napis: „uwaga! zawiera musztarde!” albo na chlebie „vegetarian friendly”. tymczasem stumetrowa przepasc, nad ktora spaceruja rodziny z dziecmi, nie jest NICZYM zabezpieczona. mialam przy tym taka troche makabryczna mysl, ze musi to byc niezwykle kuszace miejsce dla romantycznych samobojcow. z tego wlasnie wzgledu cala wieza eiffle’a, most bosforski w stambule czy wieza najwyzszego soboru izaakijewskiego w st.petersburgu i inne tego typu budowle sa calkowicie zakratowane, gdyz zostaly upodobane przez samobojcow-ekshibicjonistow. w tym moim skojarzeniu musialo byc troche prawdy, gdyz z klifem mc art’s fort wiaze sie romatyczno-tragiczna legenda dwoch XIX-wiecznych kochankow, ktorzy zwykli spotykac sie tam na romantyczne randez-vous. pewnego dnia jednak, z nikomu nieznanej przyczyny, pan kochanek zastrzelil panne kochanke, a nastepnie samego siebie. spoczywaja w jednej mogile na cmentarzu miejskim w belfascie.

oto inna para kochankow nad ta sama przepascia:

S5001039a

zdjecie zbyt dobrze tego nie oddaje, ale tam gdzie konczy sie trawa, tuz za mackiem, zaczyna sie przepasc!

inna ciekawa opowiesc zwiazana z tym miejscem, to spotkanie na szczycie (w sensie doslownym i przenosnym) liderow organizacji zjednoczeni irlandczycy w 1795. slubowali oni na szczycie, ze nie spoczna w swoich wysilkach dopoki cala iralndia nie zostanie wyzwolona spod panowania angielskiego i nie uzyska pelnej niepodleglosci. niestety do dzis jeszcze nie spelnilo sie ich marzenie…

wracajac do naszej wycieczki i oszalamiajacych widokow:

S5001034aS5001041aS5001044S5001045

z mc art’s fort okrezna droga zaczelismy juz schodzic powoli w dol. szykowalismy sie na potezna wyprawe, zabralismy ze soba kurtki, wode, prowiant i duzo sily. tymczasem okazalo sie, ze wszystkie te trasy sa lekko-spacerowe i stosunkowo krotkie. chcemy jeszcze przejsc druga czesc belfast hills z najwyzszym ich szczytem, czyli gora divis. ale to juz bedzie zupelnie inna historia…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Blog na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: